wtorek, 19 lipca 2016

Trudne początki

Jak powszechnie wiadomo początki nie są łatwe. To też zapewne nikogo nie zdziwi, że byliśmy pesymistycznie nastawieni do sytuacji, kiedy około północy szliśmy na stację kolejową w Olpuchu, mając ze sobą plecak z najważniejszymi rzeczami, sto złotych w kopercie, listę zadań do wykonania i perspektywę zarwania nocy. Mieliśmy pojechać do Bydgoszczy. Na stacji spotkaliśmy pozostałe trzy patrole. W nocnej ciszy czekaliśmy na pociąg, kiedy podjechał samochód z krakowska rejestracją. Chwile później wysiadło z niego dwóch mężczyzn z torba i dołączyło do nas. Kiedy w środku nocy widzisz ósemkę umundurowanych dzieciaków nie trudno o lepszy pretekst do rozpoczęcia rozmowy. Okazało się, że ów mężczyźni to będący na wczasach ojciec z synem. Syn miał wrócić do domu wcześniej, toteż ojciec odwiózł go na pociąg. Ale co ciekawsze ojciec ten był kiedyś harcerzem. Ba! Doczekał sie nawet stopnia podharcmistrza. Słuchaliśmy z pozostałymi uczestnikami biegu jego historii o obozach harcerskich w latach 60. W pamięci zapadła mi szczególnie ta, w której ten pan razem z kolegami wyniósł jednego harcerza z namiotu wraz z pryczą. Mało tego, postawili prycz nad strumykiem, więc ten, kiedy wstawał, wpadł do lodowatej wody.
Po kilkudziesięciu minutach przyjechał pociąg. Musieliśmy się pożegnać i stawić czoło pierwszemu wyzwaniu - kupieniu biletów. Do Bydgoszczy oprócz mnie (Julki) i Dominika jechały także Zosia i Misia, więc było nam trochę raźniej. Podróż trwała niecałe trzy godziny, które wykorzystaliśmy na sen.
Wysiedliśmy na stacji i zdaliśmy sobie sprawę, że czeka nas noc na dworcowych ławkach. Było to o tyle niekomfortowe, że nie można się na nich położyć, bo ochroniarze zwracają ci uwagę, wszędzie pali się niemiłe dla oczu światło, a cały dworzec rozbrzmiewa komunikatami o opóźnieniach pociągów. Za każdym razem, kiedy słyszałam komunikat w stylu: " Pociąg z Gdańska kończy bieg" myślałam, że ja też chcę go już skończyć. Trwaliśmy w niespokojnym półśnie może dwie godziny. Nieco po 6:00 kupiliśmy kartę SIM i mogliśmy zacząć poszukiwania. Pożegnaliśmy się z dziewczynami i ruszyliśmy na poszukiwania lokalnego radia, w którym moglibyśmy nadać audycję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz